Ludzie
mają blizny w różnych dziwnych miejscach. To jak mapa ich przeszłości,
ślady starych ran. Niektóre goją się i zostają po nich tylko blizny.
Niektóre rany zostają na zawsze i choć skaleczenie zabliźnia się, ból
pozostaje.
- Dobrze, a teraz podnoszenie a reszta się rozstępuje. Zaraz włączam muzykę.
Kolejny
tydzień minął tak szybko, że nawet się nie obejrzała, a już przerobiła
część układów. Hania od godziny ćwiczyła z grupą układ do utworu „Rain
over me” Pitbulla. Wiedziała, jak to ma wyglądać i teraz, obserwując,
jak szybko tancerze łapią kroki, stwierdziła, że to może się udać.
-
Słuchaj – podeszła do niej Dana, tancerka z młodszych grup. – W
teledysku, pod sam koniec oni stoją i mokną w deszczu. A jakby tak
zrobić deszcz na żywo? Na scenie?
-
Myślałam o tym, wiesz? Tylko muszę pogadać z kim trzeba, a indywidualne
spotkanie z reżyserem całego przedstawienia odbędzie się dopiero za
tydzień.
-
O czym tak plotkujecie? – David, tancerz, który zaczynał razem z Hanną,
podszedł do nich z butelką wody, którą Dana szybko wyrwała mu z ręki ze
słowami:
- Z nieba mi spadłeś – po czym puściła mu oczko.
-
Rozmawiamy o stworzeniu ulewy na scenie podczas tej piosenki –
powiedziała Hanna, ignorując dwójkę stojącą przy niej, która wyrywała
sobie butelkę z wodą i zwróciła się do reszty grupy: – Hej, ludzie, co
myślicie o tańcu w deszczu?
Wszyscy
ruszyli w stronę Hanny, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Kiedy już
wytłumaczyła o co w tym wszystkim chodzi, każdy wyraził swoje
zadowolenie z pomysłu. Kiedy wrócili na swoje miejsca Hania chwyciła
telefon i napisała wiadomość do Gitarzysty, po czym włączyła płytę z
utworami wykonawców, jakim miał towarzyszyć jej zespół i wróciła na
miejsce przed nimi.
- O.K. I na trzy ruszacie – krzyknęła głośno. – Uwaga. Raz, dwa, trzy!
^^^^^^^
Andrea
McMillan nie lubiła konkurencji. Była przyzwyczajona do tego, że jest
najlepszą tancerką, wyróżnianą w każdym możliwym amerykańskim konkursie i
niewiele znaczyła dla niej walka z innymi. Wybrano ją do prowadzenia
grupy na koncertach charytatywnych – to nie był konkurs, jednak dla
Andrei każdy występ to walka o zajęcie pierwszego miejsca.
Jednak
zaglądając przez szybę w drzwiach do sali 31B nie czuła się już tak
pewnie. Widząc Hannę ćwiczącą ze swoją grupą, czuła że nie będzie tak
łatwo, jak wcześniej zakładała. Zastanawiała się, jakich artystów
dostała Ruda i co też może wymyślić. Każdy choreograf będzie miał
indywidualne spotkanie z reżyserem za tydzień, na którym będzie mógł
ustalić, co chce zrobić podczas występu. Nie dowie się, co planuje
Hanna, tego była pewna, jednak doszła do wniosku, że jej grupa musi być
lepsza.
Spojrzała
na listę artystów,którą trzymała w dłoni i jeszcze raz ją przeczytała:
Usher, Adele, Britney Spears i Tokio Hotel. Szczególnie ostatnia pozycja
przypadła jej do gustu…
- Dobra, ludzie – powiedziała do swojej grupy – idziemy do swojej sali. Zabieramy się do roboty.
Była ciekawa, czy pewien gitarzysta pamięta jeszcze, jak dobrze bawili się razem przeszło rok temu…
^^^^^^^^
Co
jest gorsze? Nowe, potwornie bolesne rany czy stare rany, które powinny
były wygoić się już dawno temu? Może stare rany nas czegoś uczą.
Przypominają nam, gdzie byliśmy i co mamy za sobą. Uczą nas, czego
unikać w przyszłości. Tak chcemy myśleć. Ale wcale tak nie jest.
Niektóre błędy musimy powtórzyć wiele razy…
Tom
właśnie chował swoją ukochaną gitarę do futerału, kiedy poczuł, jak w
jego kieszeni wibruje telefon. Wyciągnął go szybko i uśmiechnął się
szeroko do wyświetlacza.
„Uwielbiam moją grupę, wiesz? Są niesamowici:)! W lot łapią wszystko co im pokazuję i sami podrzucają swoje pomysły. Jak próba?”
Szybko wystukał odpowiedź.
„Próba
świetnie! Dawno tak dobrze się nie bawiliśmy. Pierwszy raz od bardzo
dawna nie gramy dla kasy. Cieszę się, że wszystko się układa:) I u
Ciebie i u mnie.”
Schował
telefon do kieszeni i podszedł do Billa. Ten jednak nie patrzył na
brata, lecz na dziewczynę, która przechodziła z grupą tancerzy i
zatrzymała się w wejściu do sali, by spojrzeć na zespół.
- Cześć chłopaki! – krzyknęła niby to do wszystkich, jednak wpatrywała się tylko w Toma.
- Co ty tu robisz, Andrea? – Bill ruszył w jej stronę.
- To jeszcze nic nie wiecie? –uśmiechnęła się niewinnie.
Bill
jednak wiedział, że pod tym niewinnym uśmieszkiem kryje się
przebiegłość, do jakiej była zdolna tylko Andrea. Pamiętał, jaka burza
rozpętała się po tym, jak zdjęcia jej i Toma pojawiły się w Internecie.
To był gwóźdź do trumny starszego bliźniaka, który po tym całym zajściu
miał dość kobiet.
-
O czym niby nie wiemy? – odezwał się w końcu Tom. Starał się, żeby jego
głos był spokojny, jednak każde wypowiedziane słowo w tym bardzo
prostym pytaniu kosztowało go więcej wysiłku niż ktokolwiek by się
spodziewał.
-
Moja grupa będzie razem z wami występować. Czy to nie świetnie? –
zawołała radośnie, podchodząc do Toma i kładąc mu rękę na ramieniu.
Strącił ją szybko, jakby go poparzyła.
- Taa… - rzucił sarkastycznie Georg. – Wspaniale.
- W każdym bądź razie idziemy właśnie na próbę, jeśli chcielibyście zobaczyć…
-
Nie – stanowczo przerwał jej Bill. – Nie chcielibyśmy zobaczyć twojej
próby. A teraz do widzenia, śpieszymy się do innych, ciekawszych zajęć. –
dodał, widząc, że chłopaki już się zebrali i idą w stronę wyjścia,
mijając ją bez słowa.
- To do zobaczenia, Tom – zawołała do pleców gitarzysty. Nawet się nie odwrócił.
Kiedy
już wsiedli do swojego obszernego samochodu nikt nie powiedział ani
słowa. Milczeli, patrząc na Toma. Wiedzieli, że ich przyjaciel za chwilę
wybuchnie. On jednak spokojnie wyjął z kieszeni telefon i wystukał
kilka słów wiadomości, po czym otrzymał odpowiedź.
„Właśnie
ogarnął mnie strach przed przeszłością, która nie daje mi o sobie
zapomnieć. Strach, że wszystko, co dobre opuści mnie w jednej
sekundzie.”
„Wiem jedno… Dobrze jest się bać. To oznacza, że ciągle masz coś do stracenia. Nie daj się:)”
Odetchnął z ulgą i powiedział do przyjaciół:
- Tym razem Andrea nie zniszczy mi życia. A gdyby próbowała cokolwiek zrobić, to będzie ostatni ruch w jej życiu.
Wszyscy
spojrzeli na niego, jednak żaden nie był w stanie wydusić z siebie
najmniejszego dźwięku. Czuli, że tym razem Tom mówi poważnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz