poniedziałek, 30 lipca 2012

24. Nie tak łatwo wyleczyć się z miłości.






- I jak ci się podoba?
Siedziała z Adamem Lambertem w studiu i słuchała piosenek z jego nowego albumu. Już wkrótce miała ruszyć jego trasa koncertowa po Stanach i potrzebował choreografii.
- Płyta jest dobra. Muzyka inna od poprzedniej płyty, co nie zmienia faktu, że jest naprawdę dobra. Osobiście jestem zachwycona i myślę, że ułożenie choreografii nie będzie trudne. Na warsztatach znalazłam kilku naprawdę dobrych tancerzy, których mogłabym w to zaangażować, mogę też ściągnąć ludzi z Broadway Dance Center.
- Czyli piszesz się na to? – zapytał Adam, zaskoczony jej wyjątkowo długim monologiem. Od przyjazdu do Los Angeles miesiąc temu, to była najdłuższa wypowiedź Hanny. Pomijając oczywiście zdania, które wypowiadała podczas warsztatów – nie mogła milczeć podczas zajęć.
- A czy kiedykolwiek ci odmówiłam? – uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na wokalistę.
- Odmawiasz mi odpowiedzi na pytanie, co z tobą i Tomem. I muszę przyznać, że jest to bardzo irytujące. Przypominam ci – pogroził jej palcem z uśmiechem – „Nic” nie jest odpowiedzią.
- Jest najłatwiejszą formą odpowiedzi – sprostowała. – Co ci mam powiedzieć? Byliśmy razem, ale moja miłość do wolności i jego zazdrość sprawiły, że wszystko prysło. Widzisz to? – wskazała na swój tatuaż na ramieniu - Żyć swoim życiem jak cygan, zarabiać na życie powietrzem. Mieć na sztandarze wolność, a za kredo "Bez czci i wiary”. To nie tylko ładne słowa.
- Myślisz, że kiedyś znów będziecie razem?
- Bill zapytał mnie o to samo. – rozsiadła się wygodniej w fotelu. – Jeśli po raz kolejny dostaniemy szansę, może tym razem jej nie zmarnujemy. Jeśli oboje dorośniemy.
Usłyszeli pukanie do drzwi i po chwili stanął w nich Usher.
- Sorry, myślałem, że studio jest wolne.
- Trójka jest wolna, my tu jeszcze trochę posiedzimy. – odpowiedział Adam, jednak Usher nie patrzył na niego, tylko przyglądał się Hani.
- Ty jest Hanna, choreograf, prawda?
- Tak – dziewczyna spojrzała na niego oniemiała. W końcu uświadomiła sobie, skąd może ją znać.
- Pamiętam, że rozmawialiśmy po koncercie w Las Vegas i wspominałaś, że byłabyś zainteresowana pracą przy koncertach. W dalszym ciągu jesteś?
- Oczywiście, z tym, że zależy, kiedy potrzebowałbyś pomocy. Przez najbliższe trzy tygodnie będę pracowała z Adamem, ale myślę, że w wolnej chwili moglibyśmy spotkać się i omówić szczegóły.
- Spokojnie – przysiadł się obok Adama. – Potrzebuję pomocy tylko przy jednym utworze. Nie wiem, czy słyszałaś „Scream” lub może widziałaś teledysk. Jeśli nie, powiem tylko tyle, że klip okazał się według krytyków słaby, było w nim mało tańca, dużo biegania i wyszło na to, że wypadłem z formy. Potrzebuję kogoś kto udowodni ludziom, że jednak się mylą.
- Ja widziałem – odezwał się Lambert spokojnie. – I rzeczywiście, jeśli miałbym być szczery, to naprawdę był słaby. Ale myślę, że z pomocą Hanny wrócisz do formy.
- Nie masz nic przeciwko, że porywałbym ją co jakiś czas?
- Skąd – Adam uśmiechnął się szeroko. – Skoro ma ci pomóc. A ty – ich oczy zwróciły się w stronę oniemiałej dziewczyny – nie masz nic przeciwko?
- A czemu nie? – odpowiedziała dziarsko, powstrzymując się przed podskoczeniem do góry z radości. – Cieszę się, że będę miała pracę i nie będę musiała tak szybko wracać do Nowego Jorku.
- W takim razie wpisz swój numer – podał jej telefon. Wystukała szybko z pamięci numer i oddała telefon właścicielowi. – Będę dzwonił w tym tygodniu, umówimy się i zobaczymy, co da się zrobić z tym układem. A teraz niestety muszę już iść. Bawcie się dobrze – wstał i ruszył w stronę wyjścia. – Cześć.
- Ty też, cześć.
- Widzisz jak dobrze się ze mną zadawać? – rzucił radośnie Adam, ściskając wciąż zszokowaną Hanię.
- Gdybym z nim nie rozmawiała w Vegas to pewnie teraz nie miałabym dodatkowej pracy. Ale dobrze się złożyło, że dziś mnie namówiłeś na siedzenie w studiu.
Adam wstał i przyciągnął się leniwie. Hania uwielbiała jego spokojne podejście do życia.
- To co? – odezwał się w końcu. – Idziemy na kawę i ogromnego muffina? Czy wracasz do Hiltona, żeby odpocząć?
- Z tobą pójdę wszędzie. – odpowiedziała radośnie dziewczyna i po chwili opuścili studio. – A do pustego pokoju ani trochę mi się nie spieszy.


^^^^^^^^^^


- Jezu, jak w tym mieście jest gorąco. – jęknął głośno Georg, kiedy zespół opuścił lotnisko w Los Angeles. – Nie mogliśmy wybrać na początek trasy jakiegoś mniej upalnego miasta?
- Nie jęcz – skarciło Gustav. – Mogliśmy zacząć w Teksasie, Jost nas jednak kocha.
- Serio? Gdyby nas kochał, dałby nam spokój z trasą koncertową. Dłuższe wakacje nie były złym pomysłem.
- Masz rację – odezwał się Bill. – Co nie zmienia faktu, że Jost naprawdę narobił się, żeby załatwić nam trasę i powinniśmy być mu wdzięczni.
- Jedziemy do hotelu, czy będziemy tu stać, jak banda debili? – zapytał Tom, poprawiając na ramieniu torbę z gitarą.
- Jedziemy – odpowiedziała reszta i wsiedli do busa, który miał ich zawieść do hotelu Hilton.
Mieli spędzić tam dwa tygodnie, po których ruszają w dalszą, trzymiesięczną trasę.



^^^^^^^^^^


Tylko nocne niebo w Los Angeles może równać się z widokiem Nowego Jorku, za którym tęskniła. Tęskniła za domem. Jednak nie mogła tam jeszcze wrócić, w końcu pracowała. Cieszyła się, że zabrała z sobą gitarę Marcina, miała przynajmniej przy sobie coś, co przypominało jej, gdzie tak naprawdę jest dom.
Założyła na uszy słuchawki, ostatnio często w ten sposób spędzała wieczory w hotelu: siedząc na balkonie, słuchając muzyki i grając na gitarze. Dziś wolała tylko słuchać. Czasem tylko ją ponosiło i śpiewała na głos teksty, które dobrze znała. Nie obchodziło jej nawet to, że ktoś może ją usłyszeć. Liczyło się tylko to, że mogła być sama. Sama w wielkim mieście.
Teraz też słysząc słowa piosenki, nie potrafiła powstrzymać się przed zaśpiewaniem na głos refrenu:
- Well, I never saw it coming. I should've started running a long, long time ago. And I never thought I'd doubt you, I'm better off without you, more than you, more than you know. I'm slowly getting closure. I guess it's really over. I'm finally getting better. And now I'm picking up the pieces. I'm spending all of these years, putting my heart back together. 'Cause the day I thought I'd never get through, I got over you.*
Pierwszy raz od przyjazdu do Los Angeles pomyślała o Tomie. O tym wszystkim, co sprawiło, że byli razem, że go pokochała… I o tym, że tak łatwo było od niego odejść, uciec na drugi koniec Stanów, gdzie na pewno jej nie znajdzie, gdzie wreszcie mogła się wyleczyć i przyznać sama przed sobą, że Tom był jej pierwszą, prawdziwą miłością. Właściwie jest w dalszym ciągu, bo nie tak łatwo wyleczyć się z miłości. Szczególnie, kiedy jest tą jedyną.



^^^^^^^^^^^


Dziwnie się czuł, patrząc na granatowe niebo wiszące nad Los Angeles. Było zupełnie inne niż w Nowym Jorku. Przyzwyczaił się już do życia w tym mieście, mimo, że to nie był jego dom.
Znów nie mógł spać. Było już grubo po północy a on siedział na balkonie, paląc papierosa i rozmyślając. Wsłuchiwał się w dźwięki miasta, które były zupełnie inne od tego, które zdążył pokochać. Właściwie sam nie wiedział, dlaczego polubił Nowy Jork. Może dlatego, że tak bardzo odzwierciedlał to, kim tak naprawdę jest?
Od kiedy Hanna odeszła dużo myślał o tym, co się stało. O tym, że nie zdążył powiedzieć, że też ją kocha. Że jej wierzy i był głupi, że w nią zwątpił.
Mimo wszystko już nie czuł bólu. Jedyne, co był w stanie czuć w tym momencie to żal do samego siebie, że odwrócił się od tej miłości. Teraz już wiedział doskonale, po prawie dwóch miesiącach, że ból jest lepszy niż żal każdego dnia tygodnia i dwa razy w niedzielę. Żałował, że jej nie zatrzymał.
Teraz już rozumiał, co miała na myśli, mówiąc, że utrata miłości jest jak umieranie.
Nagle nocną ciszę przerwał damski głos. Słyszał dokładnie słowa piosenki, bez żadnej melodii. Znał ją, słuchał jej bardzo często. Jednak ten głos… Już gdzieś go słyszał. Ruszył w stronę torby i zaczął grzebać w bocznej kieszonce w poszukiwaniu płyty, na której znajdował się ten utwór. Nie pamiętał skąd ją miał, jednak wiedział, że była w jego posiadaniu od niedawna, nagrała mu ją…
- Hanna… - wyszeptał, patrząc na podpis na płycie. Pamiętał, jak rozbawił go ten drobny gest, kiedy dała mu płytę ze słowami: „Posłuchaj, wtedy mnie poznasz lepiej”.
Wrócił na balkon, próbując zlokalizować, z którego balkonu dobiega głos. Doszedł do wniosku, że sam nie da rady i poszedł obudzić Billa.
- Czyś ty zwariował do reszty?! – wrzasnął Czarny, kiedy Tom szarpnął nim z całej siły.
- Można to tak nazwać. Potrzebuje twojej pomocy, chodź na balkon, szybko.
- Co się stało? – zapytał Bill, kiedy stanął na chłodnych płytkach, na balkonie.
- Słuchaj i spróbuj powiedzieć, skąd dociera ten głos.
Bill posłusznie stanął i wytężył słuch. Po chwili wychylił się przez balustradę i rozejrzał uważnie. Piętro niżej, dwa balkony dalej zauważył rudowłosą dziewczynę, oświetloną jedynie nocną lampką, ustawioną na parapecie. Miała na uszach słuchawki i śpiewała. Widział wyraźnie jej twarz, choć do końca nie wierzył w to, co widzi.
- Czy to nie jest Hanna? – zapytał w końcu.
Tom stanął obok brata i spojrzał w tym samym kierunku, co on. Serce zabiło mu szybciej. To naprawdę była ona!
- To ona. Muszę do niej iść.
- Jest po północy, zwariowałeś?
- Tak i nie próbuj mnie powstrzymywać, bo będzie źle. – odpowiedział stanowczo, wychodząc z pokoju.
Zbiegł po schodach, nie chciał tracić czasu na czekanie na windę. Kiedy już określił, gdzie powinien znajdować się pokój dziewczyny, ruszył biegiem przez korytarz, oświetlony jedynie niewielkimi lampkami. Dotarł w końcu pod odpowiednie drzwi, i kiedy już uspokoił oddech, zapukał. Nie usłyszał jednak żadnych kroków, więc zapukał ponownie, tylko mocniej. Usłyszał jakiś ruch i pytanie:
- Kto tam?
Teraz był już pewien, że to Hanna.
- Room service – odpowiedział pewnie, starając się, jak najbardziej zmienić głos, żeby nie poznała, kto stoi pod drzwiami. Usłyszał szczęk zapadek, kiedy przejechała przy zamku kartą magnetyczną i drzwi się otworzyły.
- Tom? Co ty tu… - nie zdążyła dokończyć zdania, bo chłopak szybko objął ją w pasie i wpił swoje usta w jej wargi. Broniła się przez chwilę, jednak w końcu oddała pocałunek.
Tom jednym ruchem zamknął drzwi, drugą ręką wciąż trzymając Hanię w mocnym uścisku, jakby bał się, że zaraz zniknie. Odsunął się od niej na chwilę i próbując uspokoić oddech, spojrzał w jej oczy.
- Co ty tu robisz? – była w stanie jedynie szeptać. – Jakim cudem mnie tu znalazłeś?
- Usłyszałem twój głos, kiedy śpiewałaś. Nie byłem pewien, dopóki nie zobaczyłem cię na balkonie. Musiałem do ciebie przyjść. Musiałem cię znów zobaczyć. Nawet nie wiedziałem, że jesteś w L.A.
- Też nie wiedziałam, że tu jesteś. – odsunęła się od niego, oswobadzając się z jego uścisku, tym samym określając granicę.
- Dziś przyjechaliśmy, za tydzień mamy tu koncert a za dwa ruszamy w trzymiesięczną trasę po Stanach. Co tu robisz?
Niemym gestem wskazała mu kanapę, na której po chwili usiedli.
- Niedawno skończyłam miesięczne warsztaty, a teraz pracuję z Adamem, przy choreografii na jego trasę. Zajmie mi to jakieś trzy tygodnie, może w tym czasie dostanę inne propozycje pracy i zostanę tu na dłużej.
Zapadła cisza. Żadne z nich nie wiedziało, co zrobić z tym krępującym napięciem między nimi.
- Byłem idiotą.
- Słucham?
- Byłem zazdrosnym, wymyślającym bajki idiotą, który na ciebie nie zasługiwał. – powiedział stanowczo, patrząc jej w oczy. – Czy jest szansa, żebyś mi wybaczyła? Nie proszę o drugą szanse, Hanna. Jedyne, o co teraz proszę, to wybaczenie.
- Nie mam ci czego wybaczać, Tom. Nie udało nam się, jest w tym tyle samo mojej winy, co twojej.
- Czy jest nadzieja, że kiedyś znów…
- Na pewno nie teraz – przerwała mu stanowczo. – Najpierw oboje musimy dorosnąć. Oboje musimy sprawdzić, czy nadajemy się do bycia razem.
- Dobrze – wstał i ruszył do drzwi, jednak odwrócił się jeszcze i po raz ostatni patrząc jej w oczy powiedział: - zapomniałem ci o czymś powiedzieć ostatnim razem, kiedy się widzieliśmy.
- Co takiego?
- Ja ciebie też pokochałem. Od pierwszej chwili. – odwrócił się i zniknął za drzwiami, zostawiając ją, stojącą na środku pokoju.


_____________
*Cóż, nigdy nie widziałam, że to nadchodzi. Powinnam zacząć biec dawno, dawno temu. I nigdy nie powinnam myśleć że mam wątpliwości co do ciebie, jestem lepsza bez ciebie, bardziej niż ty, bardziej niż wiesz. Powoli zaczynam się zamykać, myślę że to naprawdę koniec. Nareszcie mam się lepiej. Teraz podnoszę się z depresji. Spędzę na tym tych kilka lat, składając moje serce w całość. W dniu, w którym zaczęłam myśleć, że nigdy tego nie zrobię, skończyłam z tobą. (Daughtry – Over you)



***********

Szczerze mówiąc jestem bardzo ciekawa waszych reakcji, co do tej notki. Osobiście nie mam zdania. Nawet nie wiedziałam, że tak się skończy, dopóki nie spojrzałam, do czego prowadzi to moje pisanie. Liczę na szczere opinie, bo tym razem sama nie potrafię obsmarować siebie błotem.
Buziaki,
Wildflower.
P.S.: Co myślicie o zdjęciach bohaterów?
P.P.S.: Tłumaczenie refrenu piosenki, który pojawił się w notce dostosowałam do Hani. Żeby nie było zbędnych pytań, co do niego.

5 komentarzy:

  1. Jeezu, dziewczyno, ale ostatnio namieszałaś! :D Twój blog czyta się świetnie. Wybacz, że nie komentowałam ostatnich notek, ale miałam zepsutego kompa i dopiero ostatnio został naprawiony. Notka, jak zwykle, genialna. Mam nadzieję, że Hania i Tom znów będą razem. Czekam na kolejną notkę. Poinformuj mnie, jak tylko się pojawi.
    Dann (www.gdy-nadejdzie-noc.blog.onet.pl)

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka? Hmmm... Jakoś tak dobrze, że od razu się nie pogodzili. I niech Tom trochę jeszcze pobędzie w niepewności.
    Co do fotek. Pamiętam, że kiedyś weszłam na Twojego bloga to było inne zdjęcie Hani. Tamto chyba było lepsze niż Hayley Williams. Reszta, no cóż zdjęcia chłopaków inne być nie mogły prawda? Ale Andrea to istny strzał w dziesiątkę ;)
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na poprzednim zdjęciu też była Hayley Williams. Tak w ramach sprostowania, gdyby ktoś nie zauważył różnicy. Wybrałam ją, bo najbardziej przypominała mi Hanię.

      Usuń
    2. Nie przyglądałam się tamtemu zdjęciu aż tak bardzo. Raczej minęło mi tylko, gdy tu zaglądnęłam. Po prostu tamto zdjęcie od razu przypominało mi jedną z pierwszych scen Twojego opowiadania - smutna Hania na lotnisku. No, to tyle ;)

      Usuń
  3. Zapraszam na nowy rozdział u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń