czwartek, 30 stycznia 2020

50. Nie chcę, żeby ominęła mnie taka scena.


Był poranek przed ostatnim koncertem trasy. Słoneczna i ciepła pogoda rozkręcała się na dobre i Hani nie uśmiechało się wychodzić z tourbusa zespołu. Długo po przebudzeniu leżała na swoim łóżku i patrzyła w sufit. Bezwiednie bawiła się zegarkiem, który dostała kilka lat temu od rodziców. Stał się dla niej jeszcze ważniejszy, kiedy przed ostatnim Bożym Narodzeniem zerwała pasek przy wysiadaniu z auta a Tom obiecał, że odda go do naprawy. Drobna tarcza została nienaruszona, natomiast nowy pasek okazał się dziełem sztuki - do skórzanej bransoletki jubiler doczepił kilka zawieszek: baletki, gitarę, maleńki samochodzik, dziecięcy wózek i mały domek - całą ich krótką historię. Nie potrafiła się z nim rozstać, nawet nie chciała.
Od kiedy wyjechała z Adamem miała bardzo dużo czasu na rozmyślanie o przeszłości, a szczególnie do jej pamięci wracały wspomnienia dawnych relacji z chłopcami. Nie było ich dużo i nie sądziła, że w jej głowie pozostał jakikolwiek ślad po nich. Miała wielu znajomych, jednak nigdy nie miała kogoś na poważnie. Podobnie jak Marcin dużo czasu poświęcała swojej pasji i prawdę mówiąc tylko on był wtedy przy niej a ona przy nim, nie myśląc o poważnych związkach.
A Tom? Nie wierzyła w to, że ją zdradził. Na początku tak. Ale później, słuchając jego głosu na poczcie głosowej była pewna, że to kompletna bzdura. Zachowała się niemalże identycznie jak Tom, kiedy zobaczył ją z Jasonem. Z tym że nim nie miotała burza hormonalna i ośli upór w tym, że sam sobie z tym poradzi. Tomem wtedy kierowała zwykła zazdrość i wściekłość, co było równie niebezpieczną mieszanką.
Westchnęła, podniosła się z łóżka i ruszyła do małej tourbusowej kuchenki, w której ciągle coś się działo. Mała przestrzeń sprzyjała bliskości, co czuła bardzo wyraźnie - Brian i Roger krążyli wokół niej jak dwie kwoki, co sprawiło, że poczuła jakby zyskała nagle dwóch ojców. Adam natomiast robił zakazy, za każdym razem, kiedy miała ochotę na coś niezdrowego do jedzenia.
O wilku mowa, pomyślała, widząc przyjaciela przy maleńkim stoliku, czytającego książkę.
- Wymyśliłaś już, co chcesz zrobić? - zapytał, nie podnosząc wzroku.
- Cóż, na pewno nie chce wracać do Nowego Jorku.
- A może masz ochotę na wypad do Berlina?
Spojrzała na niego zaskoczona i zbita z tropu.
- A co jest w Berlinie?
- Nie "co", tylko "kto", skarbie. Leah jest w Berlinie. Dzwoniła do mnie wczoraj, kiedy spałaś, chwaląc się, że bierze udział w zwariowanym projekcie i potrzebuje zachęty, żeby tego nie rzucić, zanim na dobre się nie rozkręci. - pokręcił głową niezadowolony. - Obie macie tendencje do ucieczki w najmniej spodziewanym momencie.
- A co to za projekt? - usłyszał pytanie z lodówki, z której Hania wyjmowała zimny sok, mimo, że cała ekipa zabroniła jej pić w ciąży zimnych napojów. - Ostatnim razem, kiedy pracowała w agencji, przeklinała swojego szefa za reklamę Chanel z nagą kobietą zasłoniętą przez flakon perfum.
Podszedł do niej i zgrabnie zabrał butelkę z ręki, zastępując ją taką w temperaturze pokojowej.
- Póki jesteś pod moją opieką pijesz to, na co pozwolę.
- Naprawdę zaczynam się zastanawiać nad zabraniem swoich rzeczy i powrotem do Polski.  - zrobiła nadąsaną minę i usiadła przy stoliku. Otworzyła butelkę i wzięła spory łyk. - Nie odpowiedziałeś, co to za projekt z którego chce się wywinąć Leah.
- Ma być basistą Tokio Hotel. - usiadł obok niej i czekał, aż dotrą do Hani jego słowa. - Jest teraz w małym studiu w Berlinie, razem z resztą zespołu.
- Nie wierzę. Po prostu nie wierzę, że chciałeś mnie wrobić. Powiedziałeś jej o mnie?
Wstała i zaczęła rozglądać dookoła, jakby szukała wyjścia ewakuacyjnego w czasie pożaru. Delikatnie położył jej dłonie na barkach, żeby ją uspokoić, nawet nie podnosząc się z krzesła.
- Kochanie, sam dowiedziałem się tego podczas rozmowy z Leah. I nie, nic jej nie powiedziałem, to nie moja tajemnica. Nie okłamałbym cie, a tym bardziej nie postawił w sytuacji niewygodnej, nie w twoim obecnym stanie. Wszystko zależy od ciebie. Możemy zostać po dzisiejszym koncercie w Europie, możemy wrócić do Stanów. Co zechcesz to zrobimy.
Westchnęła i przez chwilę wpatrywała się w okno. Po porannych przemyśleniach doskonale wiedziała, co chce zrobić.
- Zabierz mnie do domu, Adam. Zabierz mnie do Toma.


^^^^^^^^^^^^

2 dni później…

- Halo? Dana? Cholera, ledwo cie słyszę... co?! - Bill wrzeszczał do telefonu, który obiecał zostawić w kuchni, co zirytowało Toma, bo byli w trakcie nagrań wokali.
- Bill! Cholera jasna, odłóż to i śpiewaj. Mamy robotę do zrobienia.
Bill machnął mu tylko ręką, i opuścił pokój nagrań, na co jego bliźniak zaczął rzucać przekleństwami, jak leci.
- I tymi ustami całujesz matkę? - Leah niewzruszona patrzyła na przyjaciela znad kubka kawy.
- Co ty taka spokojna? Siedzimy tu już trzy godziny i nic wielkiego nie nagraliśmy. A jeszcze nasza diwa - wskazał prawdopodobnie w kierunku kuchni, której zniknął Bill - bez przerwy wszystko psuje.
- A w czym pomoże to, że będę się miotać jak ty? – przeciągnęła się leniwie. - Rozmawiałam z Adamem cztery dni temu.
- Co u niego?
- Jest w trasie z Queen po Europie, właściwie był, bo grali ostatni koncert we Włoszech trzy dni temu. Ale mówił, że może zostanie jeszcze chwilę i mnie odwiedzi.
Tom pokiwał głową kompletnie nie słuchając co mówi Leah. Zaczął się zastanawiać dlaczego jego brat psuje mu plan pracy i gdzie zniknął. Nie miał ostatnio do niego cierpliwości. Ani do niego, ani do jego związku. Gdyby miał być szczery, nie miał cierpliwości do jakichkolwiek związków, a każde spojrzenie na zakochanych ludzi doprowadzało go na skraj załamania.
Bill wrócił do studia i z uśmiechem na twarzy oznajmił:
- Lot Dany się przesunął i przyleciała do Berlina wcześniej. Zahaczyła o moje mieszkanie i będzie tu niedługo. Jadę na stację benzynową, chcecie coś? – zapytał, ale chyba nie oczekiwał odpowiedzi, bo już zamykał drzwi wyjściowe.
Tom wstał a Leah beznamiętnie podniosła wzrok, ciekawa czy w końcu urwie bliźniakowi głowę, ten jednak tylko kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia nagrań. Powoli ruszyła w jego ślady.
Znalazła go w kuchni, opierającego się o blat i wpatrzonego w oddalający się samochód Billa.
- Chyba muszę odpocząć – usłyszała jego cichy głos. – Za długo już ciągnę na kawie. 
Usiadła przy małym stoliku i zaczęła bawić się serwetką, składając ją w łabędzia, żeby zająć czymś dłonie. Nie podeszła do Toma, wiedząc, że nie lubi nadmiernego okazywania uczuć – efekt uboczny bycia popularnym, kiedy każda fanka rości sobie prawo do przytulenia.
I ona się na to zgodziła? Kiedy?
- Może powinieneś się położyć? Sen dobrze ci zrobi.
Usłyszała ciche westchnienie i w końcu odwrócił się do niej.
- Wiesz, kiedy ostatnio spałem normalnie? – pokręciła w odpowiedzi głową, więc kontynuował: - W nocy przed wyjazdem do Hanoweru. Wtedy ostatni raz spałem z Hanną przy boku. Wcześniej rozmawialiśmy do późna, siedząc przy jednej z oszklonych ścian w salonie, podziwiając widok nocnego miasta. Nawet sobie nie wyobrażasz, jaki byłem wtedy szczęśliwy. Myślałem, że ona też była.
Leah długo nic nie mówiła, metodycznie składając i rozkładając poszczególne elementy orgiami. Czuła w głowie pustkę, bo uświadomiła sobie, że jej nie było dane przeżyć takich prostych rzeczy. Za krótko trwało jej szczęście, by móc wspomnieć cokolwiek. Owszem, robiła z Georgiem wiele rzeczy, ale to wciąż za mało. Nie mogła przewidzieć, że to się skończy tak nagle. Czy ktoś w ogóle byłby w stanie przewidzieć taki bieg wydarzeń?
Poczuła, coś mokrego na dłoni, nawet nie zorientowała się, kiedy z jej oczu popłynęły łzy.
- Boże, Leah! – Tom rzucił się w jej stronę z ręcznikiem papierowym. – Przepraszam, jestem taki głupi…
- Nic nie szkodzi! – podniosła dłonie, byleby tylko jej nie dotykał, kiedy była w takim stanie. Nienawidziła być w takim rozmemłanej postaci. – Zaraz mi przejdzie.
- Naprawdę, przepraszam. – usiadł w drugim końcu stołu. – To co się przydarzyło mi i Hannie to nic w porównaniu z tobą.
- To jest inna forma tragedii, Tom. Z tym, że jeszcze macie szansę na happy end, ja już niekoniecznie.
- Głupoty gadasz! – warknął. – Jeszcze będziesz miała okazję przeżyć swoje szczęśliwe zakończenie. Tylko teraz tego nie widzisz. Musisz po prostu przejść przez żałobę.
Pokiwała głową i wstała, ruszając w stronę okna, bo usłyszała jakiś trzask. Pod budynek studia podjechała taksówka i wysiadł z niej nie kto inny, tylko Adam Lambert we własnej osobie. Pochylił się jeszcze do wnętrza samochodu i gestykulował, jakby się z kimś kłócił. Drzwi od strony pasażera się otworzyły i Lei opadła szczęka.
- O cholera...- rzuciła i ruszyła w stronę wyjścia. Odwróciła się jeszcze w progu i dodała: - Za chwilę będziemy mieć gości.
- Bill tak szybko wrócił? - Tom wstał za nią i spojrzał za okno, po czym stanął jak wryty. - Co do ch...? - urwał, zapominając języka w gębie.
Widział jak Leah wita się z gośćmi i nic nie był w stanie zrobić, tylko stał i na zmianę rozluźniał i zaciskał pięści. Zrobiło mu się gorąco i poczuł nagłą chęć ucieczki, więc ruszył do pomieszczenia nagrań, żeby uspokoić myśli przed spotkaniem z Hanią.
Tymczasem na zewnątrz Leah próbowała utrzymać beztroską atmosferę, co było trudne zważywszy na to, że widzi przyjaciółkę po takim czasie i miała wrażenie, że to ona sama jest bardziej zdenerwowana tym co zaraz się stanie, niż Hania.
- Gdzie ty byłaś?! Dlaczego się nie odzywałaś?! - zaczęła zasypywać przyjaciółkę pytaniami.
Adam podszedł do niej i objął mocno.                                                     
- Cześć, też się cieszę, że Cię widzę, Leah.
- Tak, cześć - próbowała go zbyć, znowu podchodząc do Hani. - Co Ci w ogóle odbiło żeby gdzieś uciekać?
- Możemy to zostawić na później? - Hania uspokoiła Adama, który znowu chciał ruszyć na Leę i powiedziała: - Najpierw muszę porozmawiać z Tomem. Później będę odpowiadać na wszystkie pytania. Jest w środku?
- Tak, powinien być gdzieś tam. Powodzenia.
- Dzięki – zobaczyli, jak Hania bierze głęboki oddech i wchodzi do środka.
- Co słychać? Gdzie reszta? – zagadnął, żeby zmienić tor myśli, bo bardzo chciałby iść za Rudą, żeby oszczędzić jej stresu.
- Gustav zrobił sobie wolne, bo nagrywamy wokale Billa, a Bill zrobił sobie wolne, bo Dana zrobiła mu niespodziankę i niedługo tu będzie. Niedługo powinni tu być. Napiszesz do niego? Zostawiłam komórkę w środku.
Powoli pokiwał głową i wyciągając telefon wskazał na budynek studia, mówiąc:
- Zabiją się? Dbałem o nią od koncertu w Polsce, szkoda by było, gdyby się pozabijali.
Leah wzruszyła ramionami i przytuliła Adama.
- Lepiej tu poczekajmy, wolałabym nie oberwać odłamkiem czegokolwiek.
- Nie możemy ich zostawić, skarbie. Może uda nam się jakoś zakraść do środka? – zapytał z nadzieją. – Nie chcę, żeby ominęła mnie taka scena.
- Jak chcesz. – z rezygnacją wskazała na niego palcem i dodała: - Ale jeśli jakiś przypadkowy przedmiot trafi w twoją głowę, to nie moja wina.

************