czwartek, 7 czerwca 2012

20. Czuł w powietrzu zbliżającą się burzę…




„Zazdrość to uczucie,
które potrafi rozchwiać nasze serce
 o wiele gwałtowniej niż miłość”*



Hania stała w korytarzu i nakładała balsam na usta. Umówiła się z ekipą z koncertów charytatywnych w Cielo, co wprawiało ją w bardzo dobry nastrój – od dawna nie miała ochoty na wyjście i pewnie gdyby nie namowy Debbie, jej nowej partnerki w układzie na jesienny pokaz, pewnie kolejny piątkowy wieczór spędziłaby z Tomem w domu.
Czasem zastanawiała się, czy takie ukrywanie na dłuższą metę jej nie wykończy. I rzeczywiście, czuła się zmęczona ciągłym oglądaniem się za siebie, gdy miała spotkać się z Kaulitzem. Choć jeden wieczór chciała spędzić bez obawy, że następnego dnia pojawi się na okładkach brukowców.
Oczywiście poinformowała Toma o swoich planach. Gdyby go nie znała (a naprawdę zdążyła go dobrze poznać w tak krótkim czasie – mimo wszystko ta dwójka była do siebie bardzo podobna), pomyślałaby, że w ogóle go to nie obeszło. Jednak doskonale wiedziała, że aż go skręca. I ani trochę nie byłaby zaskoczona, gdyby zespół pojawił się w Cielo dzisiejszego wieczoru.
- O której masz zamiar wrócić? – usłyszała głos Julii, dobiegający z kuchni.
- Daj spokój, kobieto – parsknęła pod nosem, słysząc głos Jeremy’ego, narzeczonego Julii – Ile ona ma lat?
- Jest moją młodszą siostrą i się o nią martwię – burknęła niezadowolonym głosem Starsza.
- Ja jeszcze nie wyszłam – powiedziała w końcu Hania. – Ale nie wiem, kiedy wrócę.
- Tom z tobą idzie? – zapytała Julia, wchodząc do korytarza.
- Dobrze wiesz, że nie – odpowiedziała nieco markotnie Hania. – To by nam mogło zaszkodzić.
- No tak… - Julia pokiwała głową. – No to baw się dobrze.
Przyjrzała się uważnie swojej młodszej siostrze, ubranej w czarne szpilki, rurki i delikatną czarną tunikę, podkreślającą zgrabną sylwetkę Hani.
- Mam taki zamiar – rzuciła Hania przez ramię, chwytając torebkę i zamykając za sobą drzwi.




Weszła do klubu i zaczęła rozglądać się za Derekiem, który miał zając lożę dla całej grupy. Spojrzała na górne tarasy – nigdzie nie widziała nikogo z Tokio Hotel. Cieszył ją fakt, że jej chłopak się jednak nie pojawił. Czułaby się skrępowana, gdyby wiedziała, że ją obserwuje.
- Tu jesteś – usłyszała za plecami głos Dany.
- Jestem, jestem – uściskała ją serdecznie. – Gdzie jest Derek?
- Pilnuje naszego stałego miejsca przy DJ-u. Idziemy?
- Pewnie.
Zaczęły przedzierać się przez powiększający się tłum ludzi, by dotrzeć do loży w której siedzieli już wszyscy zaproszeni. Zauważyła też kilka osób z poza stałej ekipy, w tym Jasona.  Usiadła obok niego.
- Ładnie wyglądasz – powiedział chłopak uśmiechając się szeroko.
- Ty też niczego sobie – odwzajemniła uśmiech, lustrując blondyna. Był ubrany w jasne dżinsy i czarną koszulę, lekko rozchyloną pod szyją. – Nie wiedziałam, że tu będziesz.
- Szczerze powiedziawszy ja też nie. Znajomi mnie namówili, okazało się, że Derek ich zaprosił. Też nie wiedziałem, że się pojawisz.
- Potrzebowałam odskoczni – wzruszyła ramionami. – Ostatnio każdy piątkowy wieczór spędzam w zamknięciu i musiałam od tego uciec.
- A kto cię zmuszał do siedzenia w zamknięciu? – zapytał Jason, zaciekawiony.
Zawahała się. Przecież nie mogła powiedzieć, że każdy piątkowy wieczór spędza z Tomem Kaulitzem, gitarzystą Tokio Hotel i nie mogą nigdzie pokazać się publicznie, żeby nie było afery.
- Powiedzmy, że okoliczności – odpowiedziała wymijająco, sięgając po drinka, który przyniósł jej Mike.
- Czas to zmienić – uśmiechnął się szeroko, upijając łyk swojego drinka. – Idziemy tańczyć, ludzie? – zapytał znajomych. Wszyscy odpowiedzieli zgodnym chórem, że tak i cała grupa ruszyła na parkiet.
Tańczyli całą grupą, jednak cały czas Jason był obok niej. Przypadkiem dotykał jej dłoni, ramienia, zerkał w jej stronę. W końcu nie wytrzymał i poprosił ją do „osobnego tańca”. Dobrze się z nim czuła na parkiecie, jak za starych dobrych czasów, kiedy stawiała pierwsze kroki w Broadway Dance Center. W końcu to Jason – starszy i bardziej obeznany – wprowadzał ją w taneczne życie miasta. Zaczynali razem naukę, razem odbierali dyplomy choreografów. Rozumieli się w tańcu, zupełnie jakby w tym samym czasie myśleli o jednym konkretnym kroku i robili go jednocześnie.
- Jason? – Hania postanowiła powiedzieć Jasonowi, jaką decyzję podjęła w sprawie partnera na jesienny pokaz.
- Tak? – podniósł na nią swoje błękitne oczy. Wiele dziewczyn dało by się pokroić, żeby choć raz tak na nie spojrzał. Hania jednak udawała, że nie widzi cichych sygnałów.
- Twoja propozycja pomocy przy układzie jest nadal aktualna?
- Oczywiście, z przyjemnością ci pomogę.
- W takim razie wielkie dzięki – uśmiechnęła się do niego i w jednej chwili znalazła się wyżej, bo Jason podniósł ją na rękach z szaleńczym śmiechem. Reszta znajomych spojrzała na nich dziwnie i zaczęli się śmiać.
- No proszę. – zawołał Mike – Widzę, że szykuje się tu mały romansik.
- Ale z was ładna para – zawtórowała mu Debbie.
Hania speszona kazała się odstawić na ziemię. Jason postawił ją szybko.
- To już nie można wygłupiać się z przyjaciółką? – zapytał, zakłopotany Jason.
- Przyjaciółką? Tak, jasne – zaśmiał się Derek. Jednak po chwili wszyscy o tym zapomnieli, bawiąc się dalej.
Niby wszystko było w porządku, Jason zachowywał się normalnie… jednak Hania czuła, że coś jest nie tak. Dziwne przeczucie, że coś się stanie…


^^^^^^^^^


Obiecał sobie, że nic go nie obejdzie wyjście Hanny do klubu. Kolejny piątkowy wieczór spędzi w mieszkaniu, oglądając z chłopakami jakiś durny serial albo coś przeczyta, ewentualnie pogra sobie na gitarze. Wytrzymał tak dwie godziny.
- Bill, nie masz ochoty wyjść do Cielo? – zapytał w końcu brata, siedzącego nad kalendarzem. Ostatnio bardzo często coś planował, zapisywał.
- Jasne, daj mi tylko chwilę na przebranie.
- Nie ma sprawy.
- Chwilunia – Bill stanął w progu swojego pokoju i odwrócił się do Toma. – Czy tam nie miała być dziś Hanna?
- Miała – zawahał się starszy. – I co z tego?
- Nie mów, że chcesz ją sprawdzać.
- A nawet jeśli, to co w tym złego? – obruszył się Tom.
- A to mój drogi, że zachowujesz się, jak pies ogrodnika. Sam jej nigdzie nie zabierzesz, mimo, że już o niej napisali w gazecie, nawet całkiem pozytywnie. Gdyby ktoś was teraz przyłapał na spotkaniu, nic by się nie stało. Świat już o Hannie usłyszał, a ty w dalszym ciągu trzymasz ją w ukryciu. Nie zdziwiłbym się, gdyby w końcu nie wytrzymała i uciekła, gdzieś daleko, najdalej od ciebie i tej niewoli. – po tym monologu Bill zamknął się w swoim pokoju, by przygotować się do wyjścia.
- Odezwał się znawca kobiet i związków – mruknął pod nosem Tom, przebierając się w ciemne, szerokie spodnie i czarną koszulę.
- Idziemy? – zajrzał do niego Bill i po chwili obaj wyszli z mieszkania, a za nimi ruszył Kevin, który miał spędzić z nimi cały wieczór.
Weszli do klubu i skierowali się prosto na taras, na którym znajdowały się loże dla VIP-ów. Wybrali tą, z której widać było cały parkiet na dole.
- Widzę znajomych Hanny – rzucił Bill półgłosem a jego wzrok zatrzymał się na Danie.
Tom podążył wzrokiem za bratem i uśmiechnął się delikatnie. Wreszcie jakaś dziewczyna wpadła w oko jego młodszemu bratu. Jednak jak szybko ten uśmiech się pojawił, tak szybko zniknął. Tom zauważył swoją dziewczynę, tańczącą z jakimś facetem. Musieli się dobrze znać, widział to w każdym geście. On coś powiedział, ona się zaśmiała. Była taka, jak zawsze. Właściwie, gdyby miał być ze sobą szczery, przestała się przy nim tyle śmiać. Nie żeby ich spotkania były nudne, co to, to nie. Mieli swoje prywatne żarty, które zawsze ich bawiły, jednak widział, że Hanna jest zmęczona przy nim. Czyżby Bill miał rację?
I wtedy zobaczył, jak chłopak ją podnosi, a cała grupa, z którą się bawili zaczyna się głośno śmiać i coś do nich wołać. Widział, że Hanna była wyraźnie speszona. Nie wiedział tylko dlaczego. Może miała wyrzuty sumienia, że tu przyszła? Albo może ma coś gorszego na sumieniu?
Bill obserwował od dłuższej chwili twarz brata. Wiedział, że ta cała sytuacja go męczy.
- Pamiętaj – powiedział do niego w końcu – nie rób niczego pochopnie, bo pożałujesz. Rozpętasz burzę w szklance wody. Nie warto.
- Aha… - mruknął tylko i palcem kiwnął na kelnera. Po chwili w gardle czuł palący smak szkockiej. Chciał zabić nim gorycz, jaką poczuł, kiedy zobaczył swoją dziewczynę w objęciach innego.
Bill czarno to widział. Wiedział doskonale, że kiedy Tom poczuje zazdrość, nic do niego nie dociera.
Czuł w powietrzu zbliżającą się burzę…


_____________
*Adolf Heyduk


***********



Kochane moje!
Nowy rozdział, jak widzicie wreszcie „urodziłam” i oddaje do Waszej oceny. Obiecałam namieszać, jednak nie mogę zrobić tego tak od razu. Rozumiecie – metoda małych kroczków :). Albo, jak kto woli Tsunami – powoli, powoli niewielkimi pływami nadchodzi woda, by w końcu uderzyć ogromną falą. Mniej więcej tak to teraz będzie wyglądać. W każdym razie, przygotujcie się na Tsunami :) Nie powiem kiedy, ale na pewno rozpoznacie, kiedy nadejdzie ogromna fala :)
Buziaki,
Wildflower.
            P.S.: Liczę oczywiście na szczere komentarze :)

2 komentarze:

  1. Bardzo Cię przepraszam, ale mam urwanie głowy x.x Czekam na wystawienie ocen i wtedy będę miała więcej czasu. Jutro, albo pojutrze przeczytam ten rozdział ;***
    Kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale byłam zajęta poprawianiem ocen.
    Ja również czarno widzę zazdrość Toma. Jeśli zrobi coś głupiego to Hania nieźle się na niego wkurzy. W końcu ona nie robi nic złego, jedynie tańczy. Czekam aż namieszasz. Może Hania go rzuci, jak ten zrobi jej awanturę? Przewiduję tylko najczarniejsze scenariusze. ;D
    Czekam na kolejny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń