Stał i obserwował, jak kończy
zajęcia. Powrót do pracy służył nie tylko jemu, jak widać. Cieszył się, że
znowu może ją zobaczyć, bo koncerty pozbawiły go tej możliwości – w końcu każde
z nich miało swoje zajęcia. Wiedział doskonale, że jest dla niego nieosiągalna.
Zawsze tak było, jednak cały czas tliła się w nim nadzieja, że może jednak,
pewnego dnia spojrzy na niego inaczej, niż na zwykłego kolegę.
Jason Seeley miał nadzieję, że
Hanna Szot wreszcie zobaczy w nim faceta, z którym będzie chciała być. A póki
co, uważał na to co robi i mówi, byleby się tylko nie zdradzić.
Pożegnała ostatniego ucznia i
odwróciła się w jego stronę z uśmiechem. W dłoni ściskała pendrive, który
dopiero co wyjęła z odtwarzacza.
- Cześć, Jason – zawołała,
podchodząc do niego, po czym uściskała go serdecznie.
- Cześć, Hanna. Skończyłaś na
dzisiaj?
- Nie widać? – machnęła ręką
pokazując pustą salę. – Jest piąta. Od ósmej rano bez przerwy miałam zajęcia. A
jeszcze czeka mnie wymyślenie układów do utworów, które tu mam. – dodała,
pokazując pendrive.
- Z jakiej okazji te układy?
Podeszła do biurka, na którym
stał odtwarzacz i sięgnęła pod nie, gdzie znajdowała się jej torba.
- Zapomniałeś o jesiennym
pokazie?
- Ach tak – klepnął się w czoło.
– Dziewczyny rządzą jesienią.
- A panowie wiosną – dodała,
pakując swoje rzeczy do torby. – Marcus ma sprowadzić ludzi z Juiliarda
specjalnie na tą okazję. Ostatnio nawet zapytał, czy nie chciałabym mieć
wyższego wykształcenia, jeśli chodzi o taniec.
- A chciałabyś?
- Sama nie wiem. – zabrała torbę
i ruszyła z Jasonem do wyjścia. – Przez moje życie przewinęło się już tyle
różnych szkół tańca, że nie wiem, czy chciałabym zaczynać jeszcze jedną. I tak
robie to co kocham, a czy będę miała tytuł magistra czy nie… mało mnie to
obchodzi.
- Nic też nie zmieni faktu, że
jesteś tutaj ewenementem. Masz 21 lat, przeskoczyłaś wszystkie poziomy w ciągu
dwóch lat i jesteś najmłodszym choreografem.
Uśmiechnęła się tylko w
odpowiedzi. Wyszli z budynku.
- Masz ochotę na kawę? – zapytała
w końcu.
Była wykończona po pierwszym dniu
pracy. Dziwnie było znaleźć się po drugiej stronie sali, kiedy to ona była
nauczycielem a nie uczniem. Marcus, jej szef, chciał sprawdzić, jak sobie
poradzi i dał jej same młodsze grupy, które miała uczyć hip – hopu. Była w
swoim żywiole.
- Zawsze i wszędzie –
odpowiedział chłopak i weszli do pobliskiej kawiarni, by po chwili wyjść z niej
z kubkami gorącej kawy. – Zapraszam panią na spacer.
- Z miłą chęcią skorzystam –
odpowiedziała z uśmiechem.
- A teraz mi powiedz, czy już coś
wymyśliłaś na pokaz. I nie bujaj, wiem, że już coś masz.
- Póki co mam dwa utwory. Może
trzy. Wróciłam z Polski i usłyszałam tam całkiem ciekawą perełkę, ale nie wiem,
czy będę brała ją pod uwagę.
- Robisz coś sama, czy
potrzebujesz tancerzy?
- Wiesz, dwa główne utwory to
„Better than I know myself” Adama Lamberta i „Mirror” Lil Wayne’a. Do tego będę
potrzebowała tancerzy. Do pierwszej tancerza a drugiej – tancerki. I właściwie
przy tych dwóch zostanę.
- Masz już kogoś na oku? –
zapytał, mając nadzieję, że poprosi go o pomoc.
- Jeśli chodzi o tancerkę,
myślałam o Debbie. Dobrze nam się pracowało na koncertach. O tancerzu jeszcze
nie myślałam. Może masz ochotę mi pomóc? No chyba, że nie chcesz się w to
bawić.
- Kiedy zaczynasz próby? –
zapytał tylko.
- Od przyszłego tygodnia, jeśli
mi nic nie wypadnie. Nigdy nic nie wiadomo.
- Planujesz tylko balet?
- Głównie. Będę wplatać inne
rzeczy, żeby nie było nudno – usłyszała dzwonek telefonu i wyjęła go z torby. –
Przepraszam, muszę odebrać. Halo? No cześć. Tak, pamiętam, że mam być na 20.
Nie potrzebuję pomocy, przyjadę sama. Do zobaczenia. – rozłączyła się i
zwróciła do Jasona: - Wybacz.
- Nie szkodzi. Jesteś rozrywana,
jak widzę.
- Nie – pokręciła głową z uśmiechem.
– To standardowy telefon. Ostatnio często takie odbieram. – zerknęła na
zegarek. – Muszę już uciekać. Chciałabym jeszcze chwilę pomieszkać z siostrą.
- To będziemy w kontakcie, w
razie czego?
- Jasne. Na pewno dam Ci znać.
- To na razie.
- Trzymaj się.
Obserwował, jak wolnym krokiem
odchodzi w stronę postoju taksówek, po czym wsiada do jednej z nich i odjeżdża.
Był ciekaw, czy ma kogoś, czy to tylko telefon od koleżanki.
^^^^^^^^
Simone obserwowała swoich synów.
Bill, jak zwykle potargany (zawsze tak wyglądał, kiedy nie musiał nigdzie
wychodzić), siedział z kubkiem gorącej kawy i notował coś zawzięcie w
kalendarzu. Zapomniała już, jak bardzo potrafi być poukładany, jeśli chodzi o
pracę. To nie było dla niej nowością.
Natomiast zachowanie Toma było
dla niej zaskakujące. Był tak niewiarygodnie spokojny i biło od niego takim
szczęściem, że z początku myślała, że jest chory albo pijany. A on był zwyczajnie
zakochany, jak życzliwie poinformował ją Bill.
Pierwszy raz miała poznać
dziewczynę któregoś z nich. Doskonale wiedziała, że życie bliźniaków zawsze
było do góry nogami i rzadko mieli czas na coś stałego, na konkretny punkt zaczepienia.
Aż tu nagle Tom ma jej przedstawić swoją dziewczynę.
- Czyli ma na imię Hanna i jest
tancerką, tak? – zapytała Toma, który wszedł do salonu w ciemnej koszulce i jak
zwykle szerokich dżinsach.
- Tak. – potwierdził, zerkając na
zegarek. – Za chwilę tu będzie i błagam, nie wypytuj jej o wszystko.
- Jestem matką i mam do tego stuprocentowe
prawo – zaśmiała się w odpowiedzi. Usłyszeli dzwonek do drzwi i Tom ruszył,
żeby je otworzyć.
- Cześć, piękna – przywitał się z
Hanną i wpuścił ją do mieszkania. Zaprowadził ją do salonu, gdzie czekała
Simone. – A to jest moja mama. Mamo, poznaj Hannę.
- Jestem Simone, możesz się
zwracać do mnie po imieniu.
- Dobrze – Hania uśmiechnęła się
szeroko, ściskając dłoń matki Toma.
- Napijecie się czegoś? – zapytał
Tom lekko podenerwowany i ruszył do kuchni.
- Poproszę kawę – zawołała Hania.
- Ja też poproszę kawę. – rzuciła
Simone i zwróciła się do dziewczyny. – Od dawna tańczysz?- Od czwartego roku
życia. Zaczynałam w balecie, a później poszłam dalej.
- Też brałaś udział w koncertach?
- Tak, prowadziłam grupę
tancerzy, ale nie tańczyliśmy przy muzyce chłopaków.
- Tom nie powiedział mi, jak się
poznaliście – powiedziała, konspiracyjnym szeptem, pochylając się ku Hani. –
Może Ty mi coś zdradzisz?
- Wiesz… - zamyśliła się przez
chwilę. – Trudno jest to opisać w jednym czy dwóch zdaniach. Tom zobaczył mnie
na lotnisku, ale szybko zniknęłam. Później na spacerze poznałam Kevina,
ochroniarza chłopaków, dzięki niemu Tom dowiedział się o mnie czegoś więcej.
Kiedy zaczęły się próby, poznałam Adama Lamberta i okazało się, że Tom też go
zna. Właściwie, gdyby nie fakt, że Adam podał mi numer Toma, na jego własną
prośbę, pewnie w dalszym ciągu by się do mnie nie odezwał. – dokończyła z uśmiechem.
- Tak się poznaliście – pokiwała głową
Simone – ale jak zostaliście parą?
- To już zupełnie inna historia,
ale teraz jej nie opowiem, bo sama jeszcze nie wiem do końca, jak to się stało.
Jedno jest pewne, jesteśmy razem i jedyny problem stanowi ukrywanie się przed
kamerami.
- Długo tak macie zamiar
wytrzymać? – zapytała zmartwionym głosem.
- Jak długo się da. – Hania wzruszyła
ramionami i uśmiechnęła się słabo. – Tom twierdzi, że skoro już o mnie
napisali, jako choreografie, nie muszę się niczym przejmować, bo nikt nie będzie
mógł mi zarzucić wybijania się na nazwisku Toma.
- Rozumiem. Ale powiedz mi, jakim
cudem udało ci się go aż tak uspokoić?
- Sama nie wiem – zaśmiała się
dziewczyna szczerze. – Oboje mamy na siebie dobry wpływ.
- Cieszy mnie to – Simone poklepała
ją po dłoni.
- To co, drogie panie? – do salonu
wszedł Tom, z tacą zastawioną kubkami z kawą. – Już sobie poplotkowałyście?
- Nie wiesz, synku, że kobietom
nigdy nie starczy czasu na plotki?
- I to jest w was najbardziej
przerażające – rzucił zrezygnowany, siadając obok Hanny.
Po chwili do salonu zaczęła
schodzić się reszta zespołu i po chwili pokój zaczął rozbrzmiewać wesołymi
krzykami i głośnym śmiechem całej grupy.
Siedzieli tak do późna, a Simon
mogła bez skrępowania przyglądać się Tomowi i Hani, ich dyskretnym,
przypadkowym spojrzeniom, delikatnym gestom… Zupełnie, jakby cały czas się poznawali.
Cieszyła się, że jej syn jest szczęśliwy. Było to widać na pierwszy rzut oka i
miała cichą nadzieję, że tak zostanie już do końca.
*******
Wróciłam do Was :)
Nie wiem, co o tym sądzicie,
jestem ciekawa Waszych opinii i chciałabym tylko dodać, że nie zawsze będzie
tak słodko i spokojnie. O tak, wróciłam i znowu mam zamiar namieszać :)
Miłej lektury,
Wildflower :)
Miło, że wróciłaś i dziękuję za informacje. :D A notka świetna, trzymaj tak dalej. ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że w Hani zakochał się kolejny mężczyzna. Może uda mu się odbić ją Tomowi? Nie wiem czemu, ale chciałabym aby komuś się to w końcu udało. No bo ile oni mogą być taką idealną parą? Rozdział oczywiście świetny. Gratulacje dla Hani za wytrzymanie przesłuchania ;)
OdpowiedzUsuńCzekam aż namieszasz. Jestem ciekawa, co wymyślisz, bo ja już nie mogę się doczekać.
Pozdrawiam i życzę weny.
na vampire-hybrid-world pojawił się nowy rozdział. Zapraszam. ;)
OdpowiedzUsuńYay! <3<3<3
OdpowiedzUsuńAle się za Tobą stęskniłam ;**
Namieszaj, namieszaj, żebym mogła cię ochrzanić ;D
Wiesz, ale jeden słodki i sweetashny rozdzialik nikomu jeszcze nie zaszkodził. Właśnie dlatego cię tak kocham *-*
Czekam na nowyy ;** <3
To już chyba na poważnie, skoro Tommy przedstawia mamusię ;]] A ten drugi zakochany? Ee, nieważny... Nie daj mu odbić Hani Tomowi. Możesz namieszać, ale niech oni będą parą. Fajnie, że wróciłaś z taką notką ;D Czekam na kolejne.
OdpowiedzUsuńDann
Hej kochana, kiedy nowy rozdział?? ;33
OdpowiedzUsuńU mnie pojawił się prolog [venatorzy.blogspot.com]
Buźkii;*