czwartek, 14 czerwca 2012

21. Jutro będzie dobry dzień.





„Miłość na parkiecie”

Tytuł artykułu (a właściwie krótkiej notki), jaki znalazł się na jednej ze stron pewnego brukowca nie rzucał się w oczy. Nawet zdjęcie, znajdujące się pod nim, na którym uwieczniona została para – dobrze zbudowany, wysoki blondyn i drobna, rudowłosa dziewczyna – niewiele mówiło.
I na tym właśnie polega magia słowa pisanego. Jak się okazuje po przeczytaniu tekstu, ta dwójka zaczyna dopiero stawiać pierwsze kroki w show biznesie, osiągać sukcesy w tańcu, i jak widać zaczynają pojawiać się na łamach gazet. Razem.
To niby nic, jednak nigdy nie wiadomo, co taka krótka notatka może zrobić ze spokojnym życiem Jasona i Hanny. I nie tylko ich życiem…


^^^^^^^^^^


- Nosz kurwa mać! – to było jedyne zdanie (może odrobinę niepoprawne, jak na nią), jakie Hania wyrzuciła z siebie, po przeczytaniu notki w brukowcu. Rzuciła gazetę na blat stołu, jak najdalej od siebie, zupełnie, jakby ją parzyła.
Była zdruzgotana. Ona i Jason? Razem? W ogóle kiedy ta Hiena zdołała zrobić im zdjęcie?
Idealne zakończenie wyczerpującego dnia pracy i dodatkowych godzin prób.
- Widzę, że znalazłaś gazetę – do kuchni weszła Julia z plikiem dokumentów w jednej dłoni i kubkiem po kawie w drugiej. – Jeremi przyniósł mi ją do pracy. Rozmawiałaś już z Tomem?
Hania spojrzała na widok za oknem. Właśnie, Tom. Ciekawe czy już widział tą gazetę. Wiedziała, że lubił przeglądać brukowce, choćby ze względu na kolegów po fachu.
- Już by dał jakiś znak – odezwała się w końcu. Odgarnęła włosy z czoła i położyła się twarzą na blacie. Po chwili, spod burzy rudych włosów, dało się słyszeć głośny, zrozpaczony jęk.
- Zrobię ci kawę. A może położysz się spać?
- Nie – Hania podniosła głowę i spojrzała na siostrę. Wyjęła z kieszeni bluzy telefon i wybrała z listy numer Toma. Po kilku próbach połączenia, zrezygnowała i odrzuciła telefon tak, że wylądował obok gazety. – Wyłączył telefon. Mamy w domu alkohol?
- Hanka, alkohol ci nie pomoże.
- Pomoże – ruszyła do barku. – Pomoże mi zapomnieć na chwilę i to mi wystarczy.
Wyjęła z szafki butelkę brandy i colę z lodówki. Uwielbiała rozkład szafek w kuchni. A jeszcze bardziej cieszył ją fakt, że barek jest obok lodówki.
- Nalej mnie też – rzuciła zrezygnowana Julia. Czuła, że nie może dziś zostawić Hani samej.
- Jak sobie życzysz, siostrzyczko. – rzuciła zupełnie martwym głosem młodsza i wrzuciła do szklanek lód, następnie zalała go brandy i colą, po czym postawiła dwie szklanki na stole, jedną obok Julii.
- Obiecaj mi coś. – Odezwała się w końcu Julia po kilku łykach alkoholu.
- Co tylko zechcesz.
- Nie przeklinaj już więcej.
- Jestem Polką – Hania wzruszyła ramionami. – Mogę mówić, co tylko zechcę. I tak nikt mnie nie zrozumie.
- Wierz mi, każdy Amerykanin zrozumie „Kurwa mać” lepiej, niż „Good Morning”.
- No dobrze, będę się hamować. Dolać ci?
Po kilku godzinach w towarzystwie kilku butelek różnych alkoholi i Julii, Hania wreszcie zapomniała, dlaczego, tak właściwie zaczęła pić. Chociaż na chwilę zapomniała o problemie.


^^^^^^^^


- Tom, uspokój się! – krzyczał Bill, obserwując, jak jego starszy bliźniak ciska przed siebie wszystkim, co nawinęło mu się pod rękę, w tym własnym telefonem. – To tylko zdjęcie, nawet z nią o tym nie rozmawiałeś.
- Miłość na parkiecie! – wykrzyczał tytuł artykułu, ciskając wazonem, który rozpadł się na drobne kawałki. – Do diabła z tym!
- Byłeś tam, nie zrobiła nic złego przez cały wieczór. Nie odzywacie się do siebie od tygodnia. Oboje pracujecie. Tom, opanuj się. Kiedy Hanna ma mieć czas na romans? Cały czas pracuje i ma próby.
Tom zatrzymał się na chwilę i spojrzał w końcu na Billa. Jego oczy błyszczały czystą furią.
- A wiesz z kim ona ma te próby? Z tym blondwłosym dupkiem.
- To jej praca.
- Chodzenie do klubu to nie jest praca.
- Siedzenie z tobą w domu, ukrywanie się po kątach i unikanie ludzi też nie – stwierdził spokojnie Bill. – A jednak to robiła, żeby kryć twoją upośledzoną dupę. Nie dbała o siebie, o swoje dobro. Robiła to dla ciebie, cholerny egoisto! Porzuciła dla ciebie normalne życie, byle tylko być z tobą.
- A ten artykuł?
- To nawet nie artykuł! Poza tym od kiedy przejmujesz się jakimś szmatławcem?
Tom usiadł na łóżku. Dotarło do niego, że zachowywał się, jak kretyn. Nawet z nią nie porozmawiał, tylko ułożył własną historię. Ta cisza między nimi… Przecież to z jego winy.
- To co teraz powinienem zrobić?
Bill usiadł obok niego i klepnął go po plecach.
- Dziś już do niej nie dzwoń. Dobrze by było, gdybyś do niej pojechał, ale jest już za późno. Poczekaj do jutra. Jutro jest sobota, oboje macie wolne. Jutro będzie dobry dzień.


^^^^^^^^


Jason stał pod drzwiami mieszkania Hanny już od kilku dobrych minut i zaczął zastanawiać się, czy dobrym pomysłem było pojawienie się w sobotę rano w tym miejscu. Już miał odejść, kiedy usłyszał zbliżające się do drzwi, ciche kroki i dźwięk przekręconego zamka.
- Jason? – otworzyła mu zaspana Hanna. Miała na sobie dużo za dużą, czarną koszulkę zespołu Guns N’Roses (koszulka należała do Toma, ale tego przecież Jason nie mógł wiedzieć), a na głowie bałagan. Widać było wyraźnie, że dopiero co się obudziła.
- Przepraszam… – Zaczął zakłopotany. – Nie myślałem, że możesz jeszcze spać. Z twoją tendencją do wczesnego wstawania, jestem zaskoczony tym, jak wyglądasz w tej chwili.
- Nie gadaj tyle – powiedziała w końcu, zachrypniętym głosem, otwierając szerzej drzwi, żeby go wpuścić. – Wchodź. Idź do kuchni, ja się tylko ubiorę.
- Dobrze. – odpowiedział, obserwując, jak Hanna znika za drzwiami łazienki.
Usiadł przy kuchennym stole, rozglądając się dookoła. Na blacie stały opróżnione butelki po brandy, winie i Martini. Obok stała popielniczka, wypełniona po brzegi niedopałkami papierosów. Chyba już wiedział, skąd wziął wygląd i zachrypnięty głos dziewczyny.
- Napijesz się kawy? – wróciła do niego już ubrana.
- Tak, jasne.
Nie mógł się powstrzymać, żeby nie spojrzeć na jej mlecznobiałe, zgrabne nogi z lekko zarysowanymi mięśniami. Mógł im się dobrze przyjrzeć, bo miała na sobie krótkie, czarne szorty i zwykłą, czarną koszulkę, tym razem w o wiele mniejszym rozmiarze.
- To co cię do mnie sprowadza? – zapytała Hania, uruchamiając czajnik elektryczny i wsypując do dwóch kubków kawę.
- chciałem z tobą porozmawiać o tym zdjęciu w gazecie. Wiem, że to głupie i…
- Niewłaściwe? – dokończyła za niego, choć nie to miał na myśli. – Posłuchaj, nie chcę owijać w bawełnę, ale ta notka w gazecie może poważnie namieszać. Nie tego chcę, to może źle wpłynąć na moje życie osobiste. Właściwie – dodała, zalewając kawę – jestem na sto procent pewna, że już wpłynęło.
Postawiła przed nim kubek gorącej kawy.
- Naprawdę aż tak bardzo nie lubisz rozgłosu?
- Lubię moje ciche i spokojne życie. Jest nudne, ale wiem czego mogę się po nim spodziewać.
- To jak będzie teraz? – wypił kawę, jak najszybciej się dało, parząc sobie przy tym język.
- Teraz? Potraktujemy piątkową imprezę, jako jednorazowy wypadek i będziemy się się widywać tylko na próbach i w pracy.
- Dobrze. – wstał z lekkim ociąganiem z krzesła. – Skoro już wszystko wyjaśniliśmy to mogę iść. Jest ok? – zapytał, wyciągając rękę w stronę Hanny.
- Jest ok. – odpowiedziała na gest, ściskając jego dłoń.
- To do zobaczenia na próbie we wtorek.
- Do zobaczenia.


^^^^^^^^^


Czekał w busie, którym przywiózł go Kevin, pod domem Hanny. W końcu zebrał się na odwagę, naciągnął na głowę kaptur nieodzownej bluzy, na oczy założył ciemne okulary i nacisnął klamkę, otwierając drzwi.
- Trzymaj kciuki – rzucił do Kevina.
- Powodzenia.
Zatrzasnął drzwi samochodu i ruszył w stronę schodów prowadzących do klatki, w której mieściło się mieszkanie Hanny. Podniósł wzrok i zatrzymał się w przeciągu sekundy. Zza drzwi wyszedł znajomy blondyn, zbiegł po schodach i ruszył w przeciwnym kierunku.
Tom przyglądał mu się przez chwilę, po czym odwrócił na pięcie i wsiadł powrotem do busa, z impetem zatrzaskując drzwi.
- Wracamy już? – zapytał zaskoczony Kevin.
- Tak. Wracamy.


********


Fala tsunami zbliża się powoli :)
Jak bardzo mnie nie lubicie za to mieszanie?
Cóż, mam nadzieję, że notka się spodobała i liczę na komentarze.
Buziaczki,
Wildflower :)
P.S.: Jak tam, moje drogie panie koniec roku? Wiem, że miałyście dużo do nauki, ale już niedługo wakacje :)

3 komentarze:

  1. Ale ja mam pecha! Wczoraj wieczorem przeczytałam poprzedni rozdział, a że byłam zmęczona, to postanowiłam napisać komentarz dzisiaj. xD Ejj, ja Cię właśnie kocham "za-to-mieszanie"! A Tom jest strasznie impulsywny. Nosz... niech usiądzie na tej szwabskiej dupie i postara się nie popuścić! Fuck, nie może z nią porozmawiać?? Strasznie mnie to chwilami wkurza xD <33 Aaaa, kocham Cię ;** Koniec roku? Koszmarrr X.X Nauka,nauka, nauka, bo się leniowi uczyć ie chciało i trzeba zdawać xD
    +Zapraszam na nowy rozdział w moich skromnych progach ;)
    ++Ejj, a jak blogspot? Ogarnęłaś go trochę? ;33

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam, jak mieszasz. Tom mógłby się ogarnąć. Widzi artykuł w gazecie, robi z domu pobojowisko, a gdy w końcu daje się przekonać na wyjaśnienie tej sprawy z Hanią, nie wchodzi bo widzi, jak Jason od niej wychodzi. Przecież nie wie, po co blondyn do niej przyszedł. Ta jego zazdrość jest lekko denerwująca. Ale dobrze dla Hani. Może będzie z Jasonem? Nie wiem czemu, ale chciałabym, żeby oni byli razem. ;D
    Co do ocen to mogę się pochwalić świadectwem z paskiem ;D W końcu, po trzech latach. Ten tydzień był męką z poprawianiem ocen, a przez te dwa codzienne tańczenie poloneza i ćwiczenie przedstawienia, więc dla mnie stres skończy się po zakończeniu roku szkolnego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejj, kiedy nowy rozdział?? ;)
    U mnie jest już trójka ^^
    [the-night-hunters.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń