„Miłość na
parkiecie”
Tytuł artykułu (a właściwie
krótkiej notki), jaki znalazł się na jednej ze stron pewnego brukowca nie
rzucał się w oczy. Nawet zdjęcie, znajdujące się pod nim, na którym uwieczniona
została para – dobrze zbudowany, wysoki blondyn i drobna, rudowłosa dziewczyna
– niewiele mówiło.
I na tym właśnie polega magia
słowa pisanego. Jak się okazuje po przeczytaniu tekstu, ta dwójka zaczyna
dopiero stawiać pierwsze kroki w show biznesie, osiągać sukcesy w tańcu, i jak
widać zaczynają pojawiać się na łamach gazet. Razem.
To niby nic, jednak nigdy nie
wiadomo, co taka krótka notatka może zrobić ze spokojnym życiem Jasona i Hanny.
I nie tylko ich życiem…
^^^^^^^^^^
- Nosz kurwa mać! – to było
jedyne zdanie (może odrobinę niepoprawne, jak na nią), jakie Hania wyrzuciła z
siebie, po przeczytaniu notki w brukowcu. Rzuciła gazetę na blat stołu, jak
najdalej od siebie, zupełnie, jakby ją parzyła.
Była zdruzgotana. Ona i Jason?
Razem? W ogóle kiedy ta Hiena zdołała zrobić im zdjęcie?
Idealne zakończenie
wyczerpującego dnia pracy i dodatkowych godzin prób.
- Widzę, że znalazłaś gazetę – do
kuchni weszła Julia z plikiem dokumentów w jednej dłoni i kubkiem po kawie w
drugiej. – Jeremi przyniósł mi ją do pracy. Rozmawiałaś już z Tomem?
Hania spojrzała na widok za
oknem. Właśnie, Tom. Ciekawe czy już widział tą gazetę. Wiedziała, że lubił
przeglądać brukowce, choćby ze względu na kolegów po fachu.
- Już by dał jakiś znak –
odezwała się w końcu. Odgarnęła włosy z czoła i położyła się twarzą na blacie.
Po chwili, spod burzy rudych włosów, dało się słyszeć głośny, zrozpaczony jęk.
- Zrobię ci kawę. A może położysz
się spać?
- Nie – Hania podniosła głowę i
spojrzała na siostrę. Wyjęła z kieszeni bluzy telefon i wybrała z listy numer
Toma. Po kilku próbach połączenia, zrezygnowała i odrzuciła telefon tak, że
wylądował obok gazety. – Wyłączył telefon. Mamy w domu alkohol?
- Hanka, alkohol ci nie pomoże.
- Pomoże – ruszyła do barku. –
Pomoże mi zapomnieć na chwilę i to mi wystarczy.
Wyjęła z szafki butelkę brandy i
colę z lodówki. Uwielbiała rozkład szafek w kuchni. A jeszcze bardziej cieszył
ją fakt, że barek jest obok lodówki.
- Nalej mnie też – rzuciła
zrezygnowana Julia. Czuła, że nie może dziś zostawić Hani samej.
- Jak sobie życzysz,
siostrzyczko. – rzuciła zupełnie martwym głosem młodsza i wrzuciła do szklanek
lód, następnie zalała go brandy i colą, po czym postawiła dwie szklanki na
stole, jedną obok Julii.
- Obiecaj mi coś. – Odezwała się
w końcu Julia po kilku łykach alkoholu.
- Co tylko zechcesz.
- Nie przeklinaj już więcej.
- Jestem Polką – Hania wzruszyła
ramionami. – Mogę mówić, co tylko zechcę. I tak nikt mnie nie zrozumie.
- Wierz mi, każdy Amerykanin
zrozumie „Kurwa mać” lepiej, niż „Good Morning”.
- No dobrze, będę się hamować.
Dolać ci?
Po kilku godzinach w towarzystwie
kilku butelek różnych alkoholi i Julii, Hania wreszcie zapomniała, dlaczego,
tak właściwie zaczęła pić. Chociaż na chwilę zapomniała o problemie.
^^^^^^^^
- Tom, uspokój się! – krzyczał
Bill, obserwując, jak jego starszy bliźniak ciska przed siebie wszystkim, co
nawinęło mu się pod rękę, w tym własnym telefonem. – To tylko zdjęcie, nawet z
nią o tym nie rozmawiałeś.
- Miłość na parkiecie! –
wykrzyczał tytuł artykułu, ciskając wazonem, który rozpadł się na drobne
kawałki. – Do diabła z tym!
- Byłeś tam, nie zrobiła nic
złego przez cały wieczór. Nie odzywacie się do siebie od tygodnia. Oboje
pracujecie. Tom, opanuj się. Kiedy Hanna ma mieć czas na romans? Cały czas
pracuje i ma próby.
Tom zatrzymał się na chwilę i
spojrzał w końcu na Billa. Jego oczy błyszczały czystą furią.
- A wiesz z kim ona ma te próby?
Z tym blondwłosym dupkiem.
- To jej praca.
- Chodzenie do klubu to nie jest
praca.
- Siedzenie z tobą w domu,
ukrywanie się po kątach i unikanie ludzi też nie – stwierdził spokojnie Bill. –
A jednak to robiła, żeby kryć twoją upośledzoną dupę. Nie dbała o siebie, o
swoje dobro. Robiła to dla ciebie, cholerny egoisto! Porzuciła dla ciebie
normalne życie, byle tylko być z tobą.
- A ten artykuł?
- To nawet nie artykuł! Poza tym
od kiedy przejmujesz się jakimś szmatławcem?
Tom usiadł na łóżku. Dotarło do
niego, że zachowywał się, jak kretyn. Nawet z nią nie porozmawiał, tylko ułożył
własną historię. Ta cisza między nimi… Przecież to z jego winy.
- To co teraz powinienem zrobić?
Bill usiadł obok niego i klepnął
go po plecach.
- Dziś już do niej nie dzwoń.
Dobrze by było, gdybyś do niej pojechał, ale jest już za późno. Poczekaj do
jutra. Jutro jest sobota, oboje macie wolne. Jutro będzie dobry dzień.
^^^^^^^^
Jason stał pod drzwiami
mieszkania Hanny już od kilku dobrych minut i zaczął zastanawiać się, czy
dobrym pomysłem było pojawienie się w sobotę rano w tym miejscu. Już miał
odejść, kiedy usłyszał zbliżające się do drzwi, ciche kroki i dźwięk
przekręconego zamka.
- Jason? – otworzyła mu zaspana
Hanna. Miała na sobie dużo za dużą, czarną koszulkę zespołu Guns N’Roses
(koszulka należała do Toma, ale tego przecież Jason nie mógł wiedzieć), a na
głowie bałagan. Widać było wyraźnie, że dopiero co się obudziła.
- Przepraszam… – Zaczął
zakłopotany. – Nie myślałem, że możesz jeszcze spać. Z twoją tendencją do
wczesnego wstawania, jestem zaskoczony tym, jak wyglądasz w tej chwili.
- Nie gadaj tyle – powiedziała w
końcu, zachrypniętym głosem, otwierając szerzej drzwi, żeby go wpuścić. –
Wchodź. Idź do kuchni, ja się tylko ubiorę.
- Dobrze. – odpowiedział,
obserwując, jak Hanna znika za drzwiami łazienki.
Usiadł przy kuchennym stole,
rozglądając się dookoła. Na blacie stały opróżnione butelki po brandy, winie i
Martini. Obok stała popielniczka, wypełniona po brzegi niedopałkami papierosów.
Chyba już wiedział, skąd wziął wygląd i zachrypnięty głos dziewczyny.
- Napijesz się kawy? – wróciła do
niego już ubrana.
- Tak, jasne.
Nie mógł się powstrzymać, żeby
nie spojrzeć na jej mlecznobiałe, zgrabne nogi z lekko zarysowanymi mięśniami.
Mógł im się dobrze przyjrzeć, bo miała na sobie krótkie, czarne szorty i
zwykłą, czarną koszulkę, tym razem w o wiele mniejszym rozmiarze.
- To co cię do mnie sprowadza? –
zapytała Hania, uruchamiając czajnik elektryczny i wsypując do dwóch kubków
kawę.
- chciałem z tobą porozmawiać o
tym zdjęciu w gazecie. Wiem, że to głupie i…
- Niewłaściwe? – dokończyła za
niego, choć nie to miał na myśli. – Posłuchaj, nie chcę owijać w bawełnę, ale
ta notka w gazecie może poważnie namieszać. Nie tego chcę, to może źle wpłynąć
na moje życie osobiste. Właściwie – dodała, zalewając kawę – jestem na sto
procent pewna, że już wpłynęło.
Postawiła przed nim kubek gorącej
kawy.
- Naprawdę aż tak bardzo nie
lubisz rozgłosu?
- Lubię moje ciche i spokojne
życie. Jest nudne, ale wiem czego mogę się po nim spodziewać.
- To jak będzie teraz? – wypił kawę,
jak najszybciej się dało, parząc sobie przy tym język.
- Teraz? Potraktujemy piątkową
imprezę, jako jednorazowy wypadek i będziemy się się widywać tylko na próbach i
w pracy.
- Dobrze. – wstał z lekkim
ociąganiem z krzesła. – Skoro już wszystko wyjaśniliśmy to mogę iść. Jest ok? –
zapytał, wyciągając rękę w stronę Hanny.
- Jest ok. – odpowiedziała na
gest, ściskając jego dłoń.
- To do zobaczenia na próbie we
wtorek.
- Do zobaczenia.
^^^^^^^^^
Czekał w busie, którym przywiózł
go Kevin, pod domem Hanny. W końcu zebrał się na odwagę, naciągnął na głowę
kaptur nieodzownej bluzy, na oczy założył ciemne okulary i nacisnął klamkę,
otwierając drzwi.
- Trzymaj kciuki – rzucił do
Kevina.
- Powodzenia.
Zatrzasnął drzwi samochodu i
ruszył w stronę schodów prowadzących do klatki, w której mieściło się
mieszkanie Hanny. Podniósł wzrok i zatrzymał się w przeciągu sekundy. Zza drzwi
wyszedł znajomy blondyn, zbiegł po schodach i ruszył w przeciwnym kierunku.
Tom przyglądał mu się przez
chwilę, po czym odwrócił na pięcie i wsiadł powrotem do busa, z impetem zatrzaskując
drzwi.
- Wracamy już? – zapytał zaskoczony
Kevin.
- Tak. Wracamy.
********
Fala tsunami zbliża się powoli :)
Jak bardzo mnie nie lubicie za to
mieszanie?
Cóż, mam nadzieję, że notka się
spodobała i liczę na komentarze.
Buziaczki,
Wildflower :)
P.S.: Jak tam, moje drogie panie
koniec roku? Wiem, że miałyście dużo do nauki, ale już niedługo wakacje :)
Ale ja mam pecha! Wczoraj wieczorem przeczytałam poprzedni rozdział, a że byłam zmęczona, to postanowiłam napisać komentarz dzisiaj. xD Ejj, ja Cię właśnie kocham "za-to-mieszanie"! A Tom jest strasznie impulsywny. Nosz... niech usiądzie na tej szwabskiej dupie i postara się nie popuścić! Fuck, nie może z nią porozmawiać?? Strasznie mnie to chwilami wkurza xD <33 Aaaa, kocham Cię ;** Koniec roku? Koszmarrr X.X Nauka,nauka, nauka, bo się leniowi uczyć ie chciało i trzeba zdawać xD
OdpowiedzUsuń+Zapraszam na nowy rozdział w moich skromnych progach ;)
++Ejj, a jak blogspot? Ogarnęłaś go trochę? ;33
Uwielbiam, jak mieszasz. Tom mógłby się ogarnąć. Widzi artykuł w gazecie, robi z domu pobojowisko, a gdy w końcu daje się przekonać na wyjaśnienie tej sprawy z Hanią, nie wchodzi bo widzi, jak Jason od niej wychodzi. Przecież nie wie, po co blondyn do niej przyszedł. Ta jego zazdrość jest lekko denerwująca. Ale dobrze dla Hani. Może będzie z Jasonem? Nie wiem czemu, ale chciałabym, żeby oni byli razem. ;D
OdpowiedzUsuńCo do ocen to mogę się pochwalić świadectwem z paskiem ;D W końcu, po trzech latach. Ten tydzień był męką z poprawianiem ocen, a przez te dwa codzienne tańczenie poloneza i ćwiczenie przedstawienia, więc dla mnie stres skończy się po zakończeniu roku szkolnego. ;)
Hejj, kiedy nowy rozdział?? ;)
OdpowiedzUsuńU mnie jest już trójka ^^
[the-night-hunters.blogspot.com]