To
takie przyjemne – udawać, że kogoś nie znamy, mimo, że od kilku tygodni
wymieniamy z nim swoje najskrytsze myśli. To tak, jakbyśmy uciekali do świata
fantazji, gdzie nie liczy się nic, poza tą osobą – która wie więcej, niż
ktokolwiek inny.
Tak
właśnie miała wyglądać znajomość Toma i Hanny.
-
Dlaczego po prostu nie podejdziesz i z nią nie porozmawiasz?
Bill
przyglądał się, jak jego brat uśmiecha się do wyświetlacza. Czekali aż grupa
Hanny skończy próbę w Madison Square Garden i specjalnie przyjechali wcześniej,
żeby Tom mógł sobie popatrzeć na nową koleżankę. Doskonale wiedział, że go
widziała. Co więcej – była z tego powodu bardzo niezadowolona, czemu dała
ujście, pisząc chwilę po tym, jak go zobaczyła:
„Wybacz, Panie Kaulitz, ale za
kogo Ty się uważasz, przychodząc na próbę? Za Boga? To prywatna próba – bez
udziału widowni. Nie wkurzaj mnie, bo mogę być wredna”
-
Bo Hanna jeszcze tego nie chce. Nie chce być kolejną ofiarą Toma Kaulitza –
odpowiedział spokojnie Tom patrząc bratu w oczy.
Bill
kiwnął głową, wyrażając aprobatę i powiedział:
-
Mądra dziewczyna. Tylko dlaczego nagrywa próbę?
-
Żeby pokazać tancerzom co źle robią – odpowiedział spokojnie Tom.
Muzyka
nagle przestała grać a do uszu bliźniaków doszedł głośny krzyk pani choreograf:
-
Ćwiczyliśmy to milion razy, przez cały miesiąc a wy na kilka dni przed
koncertem odwalacie mi tu taką parodię?! No, ludzie, błagam was! Wybacz, Adam –
zwróciła się do Lamberta, który stał osłupiały – masz chwilę przerwy, ja muszę
to z nimi przećwiczyć.
-
Spoko – rzucił. Zszedł spokojnie ze sceny i ruszył w kierunku bliźniaków,
których wypatrzył chwilę wcześniej. Z przerażenia schowali się prawie pod
krzesła. – Cześć, chłopaki. Widzę, że lubicie ryzyko…
-
Dlaczego tak sądzisz? – zapytał ironicznie Bill, przyglądając się, jak Hanna
ustawia tancerzy.
-
Pierwszy raz widzę ją w takim stanie. – powiedział przerażony wokalista. - Ale
tancerze naprawdę nie są dziś w stanie tańczyć. Wczoraj mieli wolne i zamiast
odpocząć, zrobili imprezę. A kiedy przed samą próbą Hanna poczuła zapach
szkockiej, w jej oczach pojawiła się furia.
-
To dlatego dostałem taką miłą wiadomość – skomentował sarkastycznie Tom.
-
Jeszcze z nią piszesz? – zapytał Adam. – Spotkałeś się z nią chociaż, na żywo?
-
Tak – odpowiedział spokojnie Tom. – W zeszły piątek. A co?
-
Gratuluję – Adam pokiwał głową z uznaniem.
-
Adam! – usłyszał krzyk Hanny. – Możesz już przyjść.
-
Idę! To na razie…
-
Cześć… - odpowiedzieli jednocześnie, zniżając się na krzesłach.
Po
chwili Bill spojrzał z wyrzutem na brata, mówiąc:
-
Powiedz mi, dlaczego ja to robię?
-
Bo mnie kochasz?
-
Zabiję cię, Tom.
-
Nie ty jeden… - wymamrotał, słysząc swoje imię i zbliżające się kroki.
^^^^^^^^^^^^
Jak
oni mogli to zrobić?! Mieli cały weekend, żeby odpoczywać. Dlaczego, do licha,
nie zrobili imprezy w piątek, czy sobotę? Tylko akurat w poniedziałek, wiedząc,
że dziś jest próba w MSG z Adamem? Kiedy zobaczyła, w jakim są stanie chwilę
przed próbą, poczuła, jak narasta w niej furia – zapach szkockiej był nie do
zniesienia. Śmierdzieli tak, jakby dopiero co skończyli pić.
-
Pamiętacie, że to wszystko zostanie uwiecznione na taśmie, prawda? – zapytała
złowieszczo. Żaden z tancerzy nie patrzył jej w oczy. – Jeśli popełnicie błąd,
będziecie powtarzać cały układ.
-
Bardzo jesteś na nas zła? – zapytał Mike, podchodząc do niej na scenie.
-
Ja nie jestem zła – odpowiedziała spokojnie. – Ja jestem na was wściekła.
Miałam nadzieję, że jesteście odpowiedzialni, że zależy wam na tym, żeby próby
szły sprawnie, bez żadnych poprawek. Zwyczajnie się na was zawiodłam. Ale
nieważne. Do roboty.
Nie
tylko tancerze doprowadzali ją do szału. Wchodząc na scenę zauważyła, że dwa
miejsca na widowni zajmują bliźniaki (przecież nawet nie są do siebie podobni!)
Kaulitz. Swoje niezadowolenie wyraziła w krótkiej wiadomości do Toma, ten
jednak zignorował ją i siedział dalej. Miała ochotę podejść i nawrzeszczeć na
niego. Co on sobie myśli? Przecież to zamknięta próba.
-
Dobra, ustawiajcie się i jazda. Pięć, sześć, pięć, sześć, siedem, osiem…
Ruszyli
dobrze. Pierwsze dwie piosenki wyszły im świetnie, bez żadnej pomyłki. Hanna
kręciła się po scenie z kamerą, żeby uchwycić każdy ich ruch. Z głośników
poleciały pierwsze takty piosenki „Sleepwalker”. Tancerze zaczęli prawidłowo.
Rozstępowali się jak Morze Czerwone przed Adamem, jednak w momencie, kiedy
zaczął śpiewać, Derek uniósł Monicę tak niepewnie, że o mały włos by ją
upuścił.
Tego
już było za wiele! Była gotowa założyć się o wszystko, że jej krzyk dało się
słyszeć poza MSG. Ćwiczyli ten układ milion razy a oni go w tak prosty sposób
schrzanili. Odesłała Adama na krótką przerwę a sama zabrała się za tancerzy.
Powtórzyła kilka razy układ i zawołała Lamberta.
Kiedy
ruszył w stronę sceny, poczuła, że w dalszym ciągu coś nie gra. Zeskoczyła ze
sceny i minęła oniemiałego wokalistę.
-
Przecież idę – powiedział, przerażonym tonem.
-
Wiem – rzuciła do niego. Zauważyła znikające pod krzesłami głowy i zawołała: -
Tom!
Winowajca
wychylił się powoli z niewinnym uśmiechem.
-
Słucham?
-
To dobrze – rzuciła mu złe spojrzenie.
-
Coś się stało?
-
Dlaczego tu jesteście? To zamknięta próba.
-
Czekamy na zespół.
-
Wasza próba zaczyna się za dwie godziny, więc nie powinno was tu być.
Bill
spojrzał na nią przerażony i powiedział:
-
Ja to wiem, ale Tom raczej nie.
-
Widzisz, Tom? – wskazała na Billa – Przynajmniej jeden z was myśli racjonalnie.
-
Widzisz, Tom? – Bill spojrzał na brata rozbawionym wzrokiem – Tylko ja tu
jestem myślący, dlatego też znikam.
Wstał
i ruszył szybko do wyjścia, po chwili znikając za drzwiami.
-
Nie pójdziesz za bratem? – zapytała spokojnie.
-
Nie.
-
Dlaczego?
-
A masz mi coś jeszcze do powiedzenia?
-
W tym momencie nasuwa mi się kilka rzeczy… - powiedziała patrząc mu w oczy.
-
Dobrze – wstał i spojrzał na nią z góry, co nie było trudne, zwarzywszy na to,
że była dość drobną osóbką. – Przez trzydzieści sekund możesz mówić, co
zechcesz.
Hanna
nabrała powietrza i wyrzuciła z siebie:
-
Uważam, że jesteś próżny, arogancki, nachalny. Poza tym masz kompleks Boga i
myślisz tylko o sobie.
-
Ale ja… - zaczął jąkać się Tom.
-
Ale co? – przerwała mu. – Mam jeszcze dwadzieścia dwie sekundy i nie
skończyłam. Myślę, że powinieneś stąd wyjść, zanim do końca stracę cierpliwość
i możesz mnie już nigdy więcej nie zobaczyć. I ja naprawdę nie żartuję,
Kaulitz.
-
A spotkamy się dziś, jeśli wyjdę? – zrobił niewinną minkę.
-
Tak, jeśli będziesz miał przy sobie papierosy.
-
Oczywiście.
-
Żegnam, Tom.
-
Pa.
Odwrócił
się i szybkim krokiem ruszył w stronę wyjścia.
Hanna
spojrzała w stronę sceny i krzyknęła:
-
Ktoś jeszcze?!
Kiedy
usłyszała ciszę, ruszyła spokojnym krokiem w stronę sceny. Do końca próby była
spokojna, poza tym nikt nie miał już ochoty zadrzeć z wściekłą panią
choreograf. A wszyscy i tak zastanawiali się, skąd ona zna Braci Kaulitz…
^^^^^^^^^
-
To może teraz mi powiesz, dlaczego byłaś taka wściekła?
Siedzieli
na tej samej ławce, co w piątek. Spokojnie obserwowali, jak z ich ust wylatuje
szary dym papierosów. Hania była w o wiele lepszym nastroju, co wyrażała
kolorowa koszulka z napisem: „I don’t know, I don’t care… I’m just happy!”
-
Moja grupa doprowadziła mnie do szału.
-
Dlaczego?
-
Byli na kacu. – oznajmiła spokojnie, gasząc papierosa o brzeg kosza na śmieci.
- Przyszli skacowani na próbę. Co tu wyjaśniać więcej?
-
Ja wielokrotnie przychodziłem skacowany na próbę. Nikt mnie nigdy za to nie
ochrzanił.
-
Ale to mój pierwszy projekt, od kiedy zostałam choreografem – Hania podwinęła
nogi pod siebie. – Zależy mi na tym, żeby wszystko poszło dobrze. Poza tym,
gdyby coś im się stało na próbie to ja miałabym przerąbane a nie oni.
Odpowiadam za nich. A ty odpowiadasz sam za siebie, więc nawet jeśli
przyjdziesz skacowany na próbę, jedynie chłopaki mogą na ciebie krzywo patrzeć.
Po
raz kolejny spotkali się wieczorem. Latarnie świeciły od dobrej godziny, jednak
żadne z nich nie myślało o powrocie do domu. Dziś nie było z nimi psów – Lenny,
wykończony po tym, jak Hanna wymęczyła go zaraz po powrocie z próby, spał na
jej łóżku i ani myślał, żeby z niego wstać.
-
Jakbyś przy tym była – zaśmiał się, przeciągając zgarbione plecy. – Obiecuję,
że już nigdy nie przyjdę na twoje próby.
-
Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam – zrobiła niewinną minę. – To było
dość…
-
Zaskakujące? – wszedł jej w słowo. – W życiu bym nie pomyślał, że możesz w tak
spokojny sposób zmieszać mnie z błotem. I nawet nie byłem na kacu.
-
Byłeś w polu rażenia, to wystarczy – zaśmiała się głośno. – Mam nadzieję, że
Bill się nie obraził…
Tom
machnął ręką.
-
Coś ty. W dalszym ciągu bardzo chce cię poznać i bić przed tobą pokłony.
-
Dlaczego?
-
Po pierwsze – zaczął wyliczać na palcach – zmiażdżyłaś Andreę. Po drugie dzięki
tobie ma więcej spokoju, bo nie chodzę za nim, jęcząc do ucha, że nie chcesz
się ze mną spotkać. A po trzecie, zmieszałaś mnie z błotem w tak piękny sposób,
że nawet on sam, gdyby bardzo chciał, nie przebiłby tego. Kobieto! –
wykrzyknął, klepiąc ją w kolano – Jesteś jego idolką.
-
Przesadzasz, Tom. – zarumieniła się lekko.
-
W każdym razie mój brat, podobnie jak reszta zespołu bardzo chce cię poznać.
-
Może innym razem? – spojrzała na niego, wstając z ławki. – A teraz chodźmy do
domu, bo jutro mam kolejny dzień prób.
-
A ja nie! – zawołał radośnie, kątem oka szukając Kevina. Ochroniarz wyszedł zza
pobliskiego drzewa i ruszył powoli za Tomem i Hanną.
-
Więc się ciesz.
-
Cieszę się, nawet nie wiesz, jak bardzo.
-
Dzięki, że mnie odprowadzasz – powiedziała spokojnie dziewczyna po chwili
marszu w ciszy.
-
Muszę uważać, żeby nikt cię nie ukradł. – rzucił z uśmiechem. Nie widziała jego
oczu, zasłoniętych okularami, jednak wiedziała doskonale, że pojawił się w nich
ten wesoły promyczek. Lubiła patrzeć w jego oczy. Może dlatego, że tak rzadko
je widziała?
-
Nie żartuj, Tom.
-
Mówię całkiem poważnie. – zbliżali się pod budynek, w którym mieszkała Hanna.
Tom zatrzymał się przed nią, zdjął okulary i powiedział: - Nigdzie nie znajdę
drugiego takiego skarbu.
-
Za krótko mnie znasz – powiedziała, kładąc mu dłoń na klatce piersiowej. – Może
okazać się, że jestem taka jak inne.
-
Każdą wiadomością, każdym gestem udowadniasz mi, że jesteś wyjątkowa –
uśmiechnął się do niej. Ciepło jej dłoni sprawiało, że wszystko się w nim
gotowało. – Kolorowych snów, dzieciaku.
-
Dobranoc, Tom – wspięła się na place, całując go w policzek, po czym odwróciła
się na pięcie i szybko wbiegła po schodach, znikając za drzwiami.
Nie
chciała, żeby zobaczył, co się z nią działo po tym, co powiedział. Miała
wrażenie, że słyszał, jak głośno zabiło jej serce.
„Co
się z tobą dzieje, dziewczyno?!”, krzyczała w myślach na samą siebie, idąc po
schodach do mieszkania, by po chwili zniknąć za jego drzwiami.
Tom
jeszcze chwilę wpatrywał się w drzwi, jednak Hanna już się nie pojawiła. Kiedy
podszedł do niego Kevin, ruszyli w milczeniu przez uliczki rozświetlone
milionem świateł Nowego Jorku…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz